niedziela, 1 sierpnia 2010

italiano e montagna

I znów troszkę przełomowy moment. Właśnie zakończyłam kurs włoskiego, smutno się zrobiło ;) Nie powiem, że umiała bym się dogadać ale wierze, że jednak będzie mi łatwiej po przyjeździe dzięki kursowi. Bardzo polubiłam ten język i cały czas chcę się go nauczyć, ale miesiąc i materiał z całego semestru to nie jest do ogarnięcia dla przeciętnego człowieka ;P Nie mniej jednak to była fantastyczna przygoda !

Teraz wybieram się w kolejną ... Bieszczady ! Obóz wędrowny w doborowym towarzystwie gdzieś między dolinami a szlakami od dawna mnie intrygował. Spełnia się kolejne marzenie, a ja tylko z przerażeniem w oczach patrze na mój plecak. Nie mogę z niego już nic więcej wyjąć, mam absolutne minimum ! A zważyć go się nie odważyłam , bez tego wiem że jest ciężki. Aaaaa !

3 komentarze:

  1. Trzeba jak ślimak dźwigać swój dobytek na plecach :) ale wnioskuję że dałaś radę. A dokąd do Włoch?

    OdpowiedzUsuń
  2. To na Sycylii! Pięknie, ciepło, strzeż się mafii! Pij Limoncello :D

    OdpowiedzUsuń