sobota, 29 stycznia 2011

nie wiem

Uwaga ! Uwaga ! Bo to co chcę tu dziś na wypisywać, będzie nie podważalnym dowodem na to, że jestem "normalna" ale inaczej ! 
Chyba chcę stąd wyjechać, a przynajmniej poważnie się nad tym zastanawiam będąc jednocześnie o krok od napisania maila z zapytaniem o instruktarz co robić w takiej sytuacji. Dziwi mnie to, zwłaszcza że zawsze o tym marzyłam, że chciałam, że upatrywałam w tym wyjeździe szanse na ułożenie sobie życia i odpowiedzenia sobie wreszcie czego chcę i czego oczekuję. Dlaczego w życiu tak jest że żeby być szczęśliwym musi być zrealizowany w każdej sferze życia.Czemu to stypendium będące dla mnie czymś przekraczającym moje największe ambicje nie daje mi tego szczęścia co dawniej dało mi dostanie się na moje ukochane studia ?!

Wczoraj klamka zapadła w sprawie dziewczyn (współlokatorki oraz towarzyszki w tej podróży- razem mieszkamy i studiujemy tutaj) Wracają do Polski. Ich determinacja aby tu zostać była godna podziwu, uczelnia jednak nie wyraziła na to zgody. Teraz one chodzą po sklepach aby jakoś się pocieszyć, a ja chodzę po sklepach... aby nie wiem jak i gdzie znaleźć odpowiedź czego chcę. 
Kupiłam... bieliznę ... ale taką co się nie przyda przez następne 24 lata jeśli nie zmienię czegoś w sobie... ale podoba mi się ... szalenie mi się podoba.
Czy to jest to czego chcę...?!

I czemu do jasnej cholery nie mogę się zmienić albo czemu nikt nie chce mnie pokochać taką jaka jestem ?!

4 komentarze:

  1. ale po co chcesz wracać? Masz tu co robić? Do czego wrócić? Do dalej? Koszalin znowu?

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie mam do czego wracać tam w Polsce ale też nie znalazłam tu tego dlaczego chciała bym zostać. Nie odnalazłam tego czego szukałam, nie zbudowałam sobie domu w którym odnalazła bym spokój, szczęście i poczucie bezpieczeństwa. W Polsce przynajmniej nie muszę się martwić o każdy zasrany cent, ani jak powiedzieć dzień dobry wchodząc do sklepu. Jedynie się zastanawiam czy dałam temu miejscu wystarczającą szansę... czy nie powinnam zostać i dopiero po roku podjąć bardziej świadomą decyzję, że moje miejsce jest w Polsce.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ech. Z tym pokochaniem - nikt nie zna recepty ani przepisu a hasła: daj życiu szansę, nie szukaj a samo się znajdzie w sumie niczego nie wnoszą. A bieliznę noś dla siebie! Nie czekaj na "okazję" :) Tyle już tam jesteś że dzień dobry w sklepie chyba opanowałaś. W sumie to smutne że spełnienie marzeń wcale nie dało Ci szczęścia. Walcz o to!

    OdpowiedzUsuń
  4. z tym dzień dobry tutaj to w cale nie jest takie proste... bo zawsze się trzeba zastanowić czy jest przed 13 i powiedzieć boungiorno czy jest już po 14 i trzeba powiedzieć buonaserra, a no i jeszcze zobaczyć kim jest ekspedientka bo może wystarczy powiedzieć ciao... tak więc żeby to było tylko jedno uniwersalne -dzień dobry to świat był by prostszy ;P

    OdpowiedzUsuń