niedziela, 5 czerwca 2011

Czas od przylotu do Polski mogę już liczyć w miesiącach. Czas mojego mentalnego powrotu do rzeczywistości liczę jeszcze w tygodniach. Nie zdążyłam się rozkręcić, a tu już mi sesja depcze po piętach (żeby nie powiedzieć, że dopadła mnie z ręką w nocniku ) Obrałam taktykę... zająć się czymś i nie myśleć ! Jak tylko pojawiłam się na uczelni łaknęłam wiedzy co się w mieście i w szkole dzieje... a działo się i aż do Włoch dochodziły mnie tego znaki za pośrednictwem Facebooka. Zamknęli BeWuA (ukochaną artystyczną kawiarenkę) Za tym poszło do powstania Warsztatu Koszalin i wielu ciekawych inicjatyw autorstwa wielu młodych ludzi. Cała rzesza moich znajomych maczała w tym ręce... więc zachęcona ogólnym wszechobecnym "chceniem" też zachciałam chcieć coś robić więcej ponad siebie. Zaangażowałam się w bardzo potrzebny dla tutejszej społeczności projekt, Tak na DepTAK. Potem jeszcze w nowo powstałe Re: koło naukowe projektowania. Po ostatnim pół roku spełniania marzeń, teraz mam wrażenie, że spełniam siebie. Pozytywnie zakręcona już inaczej spostrzegam życie w Koszalinie. Wodzami wyobraźni spaceruje powstałym deptakiem przez centrum, ukochaną ul. Piłsudskiego na górę Chełmską. Trochę jak by w mojej głowie powstała taka alternatywa dla powrotu na stałe do Warszawy. Do tej pory to był najbardziej realny i najprostszy scenariusz...coś znowu zmienia się w mojej głowie. A jeśli nie, to na pewno ostatnio zmieniło się NA mojej głowie- totalny remake ;) Moje życie ciągle się zmienia, nie przeszkadza mi to co więcej nie przeszkadzam mu w tym. Biorę to co się napatoczy i daje się nieść temu co gdzieś mnie pacha. Zżera mnie jedynie ciekawość... gdzie ?

3 komentarze: